Działka szczęścia, czyli tanie działki budowlane

Przez wieki zamieszkiwanie w granicach miasta było wyrazem wysokiego statusu, dającego poczucie bezpieczeństwa, szanse na korzystanie ze zdobyczy cywilizacji (np. systemu wodociągów, kanalizacji, służb ratunkowych), w tym tych, wyznaczających wyższy poziom usług w sferze edukacji i kultury. Ludziom zależało na tym, aby żyć w mieście i „po miejsku”. Pod miastem zaś osiedlali się nędzarze i wykolejeńcy. Nie przeszkadzały w tym nawet tak częste niegdyś pożary czy epidemie. Władzom miejskim z kolei zależało na pozyskiwaniu „ludzi nowych”, którzy zwiększali miejskie zasoby i wspierali rozwój.  

Dziś zbliża się druga fala inwestycyjna. Wzrost gospodarczy i rządowy program wsparcia dla rodzin pozwoli wielu chojnickim rodzinom na podjęcie wysiłku wybudowania sobie domu. Jeśli jako miasto nie zareagujemy w porę, to powtórzymy porażki ostatnich dwudziestu lat i znów wygra na tym… wójt Szczepański. To on skorzystał najbardziej na tym, że tak wielu chojniczan zdecydowało się na wybudowanie swojego wymarzonego domu na terenie gminy. I tam dziś żyją, tam płacą podatki, gdy w tym samym czasie nasze miasto zapewnia im częstokroć miejsce pracy i zarobku.                                    

Dlatego proponujemy sprzedaż miejskich gruntów z wysoką bonifikatą, tj. upustem w cenie dla przyszłych inwestorów. Tak jak w przypadku mieszkań komunalnych, wobec których postulujemy, aby miasto (ZGM) sprzedało je za ułamek wartości osobom, które przez dziesiątki lat je wynajmują, tak w przypadku działek budowlanych proponujemy program ich masowej sprzedaży za obniżoną cenę, ale pod warunkiem budowy domu i opłacania podatków w mieście. Takie inwestycje staną się narzędziem realizacji ważnych celów miasta, a w perspektywie źródłem przyszłych dochodów z podatków dla miejskiego budżetu.                                                                                                                                         

Jeszcze trzydzieści lat temu realne były marzenia o pięćdziesięciotysięcznych Chojnicach. Ostatnio z trudem utrzymujemy się na poziomie nieco ponad czterdziestu tysięcy mieszkańców. Rzeczywisty zaś wynik jest pewnie jeszcze gorszy, o ile uwzględni się spore gro osób mieszkających i pracujących gdzie indziej, a wciąż tylko zameldowanych w naszym mieście. Poza emigracją wiąż mamy do czynienia z praktyką wyprowadzania się poza miasto. O ile w przypadku wielkich miast może ona mieć nawet pozytywne skutki (np. zwiększa podaż wolnych lokali), o tyle w przypadku miast wielkości Chojnic występują wyłącznie skutki negatywne: starzenie się populacji, wzrost wydatków na utrzymanie infrastruktury, która musi działać przy zmniejszonej ilości świadczeniobiorców (np. pasażerów miejskich autobusów, odbiorców wody z wodociągów). Młodzi ludzie, wyprowadzając się z Chojnic (częstokroć z całymi rodzinami!) do sąsiednich gmin, tam płacą podatki, tam kształcą się ich dzieci, często również pracują, a jeszcze częściej prowadzą swoje biznesy…

Wszystkim nam powinno więc zależeć na ograniczeniu tego złego trendu. Jeszcze bardziej powinno nam zależeć na powstrzymaniu „drenażu umysłów”. Jakże wielu młodych wyjeżdża na studia, a jak mało ich wraca? Atrakcyjne zarobki, uroki życia w większym mieście, nowe przyjaźnie itp. zachęcają by nie wracać. Z drugiej strony koszty nabycia, a nawet wynajęcia mieszkania np. w Trójmieście są sporą barierą w takiej decyzji. Powstaje zatem szansa dla małego miasta, które nie może wprawdzie konkurować bogatym rynkiem pracy czy wysokimi zarobkami, ale daje szansę na możliwie szybkie usamodzielnienie się we własnych „czterech kątach”.

Jak zmienić niekorzystną tendencję? Niepodobna zabronić nauki, wyjazdów za pracą, zerwać połączenia kolejowe… Według PChS odpowiedzią na te wyzwania powinien być program sprzedaży działek budowlanych z bonifikatą dla każdego, kto w określonej perspektywie czasowej zdecyduje się wybudować dom w granicach miasta. Wprawdzie i teraz wyprzedaje się działki miejskie, ale czyni się z tego wyłącznie narzędzie pozyskiwania dodatkowego dochodu dla burmistrzowskiej kasy. My chcemy, aby sprzedaż takich działek przestała być źródłem zysku, a stała się inwestycją w mieszkańców, ich przedsiębiorczość, zdolność do podjęcia ryzyka inwestycyjnego.
To dla nas najlepsza inwestycja, bo w przyszłość!                                                                                             

Różne motywy decydują o wyprowadzce z Chojnic. Pośród nich są też koszty zakupu działki i poziom podatków od nieruchomości. Argumentu ceny ziemi użył również A. Finster, tłumacząc swoją kontrowersyjną wyprowadzkę z miasta do jednej z wsi powiatu człuchowskiego. Chcemy, aby ten argument stracił na sile i każdy miał możliwość wybudowania domu w mieście. Ceny sięgające 100 zł/m2 są dla wielu osób barierą nie do pokonania. Proponujemy, aby miasto wykupiło część ziemi rolnej i sporządziło na swój koszt plany budowy osiedli domów jednorodzinnych i szeregowych. Także ciężar wytyczenia i uzbrojenia tych działek miasto powinno wziąć na siebie. Dzięki temu potencjalni nabywcy mieliby zaoferowany gotowy, atrakcyjny produkt, a miasto wreszcie realny bodziec rozwojowy. Natomiast idąc za przykładem Gorzowa Wielkopolskiego proponujemy bonifikatę sięgającą 75% wartości działki. A więc za grunt pod budowę inwestor zapłaciłby nie 60-100 tys. zł a jedynie 15-20 tys.! Taka cena pozwoliłaby na pokrycie kosztów związanych z wytyczeniem i uzbrojeniem działki, a jednocześnie zachęciłaby ewentualnych nabywców do podjęcia niełatwej przecież decyzji o budowie własnego domu. Oferta byłaby też atrakcyjna dla osób w każdym wieku. Młodzi mieliby szansę na „domek z ogródkiem”, a ci, którzy całe życie spędzili w blokowiskach – na spędzenia jesieni życia na werandzie wśród wnuków. Biorąc z kolei pod uwagę ceny nieruchomości w Trójmieście, gdzie 6 tys. zł/m2 jest normą, za cenę niewielkiego mieszkania np. w Gdańsku, młode rodziny miałyby możliwość wybudowania domu w Chojnicach. Przed rozpoczęciem nowego programu budowy należałoby też spłacić „dług” wobec wielu mieszkańców, którzy często od kilku dekad czekają na wybudowanie ulic przed ich domami. To wstyd dla władz, które znajdują pieniądze na „fajerwerki”, a nie potrafią zakończyć programu budowy ulic. Miasto partycypuje w budowie dróg w Chojniczkach, remontuje drogi wylotowe, a mieszkańcy naszych osiedli zwodzeni od lat, grzęzną w błocie.                                                                                                                      

Wkrótce przedstawimy konkretne propozycje budowania realnej i efektywnej polityki osiedleńczej; przyjaznego mieszkańcom i przedsiębiorcom miasta, sprawnego i skutecznego samorządu. Wieczne „korki” i uciążliwe remonty, zanieczyszczenie powietrza i hałas doskwierają przecież większości. Trzeba więc zadbać o poprawę jakości życia w mieście. Widowiskowe „inwestycje” mogą wyglądać świetnie, ale nie przekładają się na codzienne życie. Dlatego warto zatroszczyć się o spójne kierowanie sprawami miasta w zakresie mobilności i migracji. Potrzebujemy długofalowego planowania demograficznego w przestrzeni komunalnej, mieszkaniowej, obszarów zdegradowanych (rewitalizacji), prorodzinnej, przestrzennej, zatrudnienia i in. W przeciwnym razie miasto zamieni się w skansen. Polityka osiedleńcza musi być długookresowa, choć jej efekty zobaczymy dopiero po latach, ale kwestii tej nie wolno wiecznie odkładać, albowiem za zaniechania zapłacą nie tylko przyszłe pokolenia.
M. Brunka, K. Kaczmarek

przez Redakcja Chojniczanin.pl

Reklama

pompy ciepła chojnice

Jedna odpowiedź do “Działka szczęścia, czyli tanie działki budowlane”

  1. Jerzy Erdman pisze:

    Chciałbym nieśmiało zauważyć, że Miasto już stosuje ulgowe podejście wobec mieszkańców domów jednorodzinnych. Nie stosuje wobec nich – inaczej, niż Wójt w gminie Chojnice – opłaty adiacenckiej, czyli „podatku” od wzrostu wartości nieruchomości po jej uzbrojeniu przez miasto czy wybudowaniu ulicy obok. Nie nalicza im stawki podatku śmieciowego wg stawki z przetargu w ich rejonie Chojnic, a od średniej wspólnej dla wszystkich. Dzięki temu mieszkańcy blokowisk płacą drożej, niż wynika z kosztu u nich. Na pewno droższe jest wywiezienie odpadów z osiedla z 400 domkami jednorodzinnymi, niż z osiedla o 10 blokach po 40 mieszkań. Także zdecydowanie droższe jest uzbrojenie ulic na wspomnianym osiedlu o 400 domkach, niż na blokowisku z 10 blokami. Chcesz żyć w luksusie z ogródkiem – zapłać za niego. Nie stać cię na to – ogranicz swój apetyt do mieszkania w TBS lub bloku komunalnym.

Skomentuj Jerzy Erdman Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.